Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sepsa - to może spotkać każdego z nas. Warto się szczepić

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Szczepienia przeciw meningokokom nie są w Polsce ani obowiązkowe, ani refundowane. W wielu ośrodkach samorządowych prowadzone są programy, w ramach których szczepionki są refundowane lub fundowane
Szczepienia przeciw meningokokom nie są w Polsce ani obowiązkowe, ani refundowane. W wielu ośrodkach samorządowych prowadzone są programy, w ramach których szczepionki są refundowane lub fundowane fot. pixabay
Tylko w pierwszym kwartale tego roku nastąpił trzykrotny wzrost zachorowań na niezwykle groźną, inwazyjną chorobę meningokokową, powodującą sepsę - tak wynika z raportów Narodowego Instytutu Publicznego. Uchronić nas przed nią może jedynie szczepionka.

Dzieci są szczególnie narażone na zarażenie sepsą

Na zakażenie tą bakterią, odpowiedzialną za przypadki sepsy i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, szczególnie narażone są małe dzieci. Uodpornić je może tyko szczepienie - pełne, a więc podane w dwóch dawkach i w odpowiednim momencie. Podobnie w przypadku większości szczepionek konieczne jest przyjęcie więcej niż jednej dawki, aby zbudować utrzymującą się odporność przeciw chorobie.

Tymczasem dzieci, i to nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach europejskich, nie otrzymują wszystkich dawek lub przyjmują je z opóźnieniem, co zmniejsza skuteczność szczepienia, a w konsekwencji zwiększa ryzyko infekcji i ciężkiego przebiegu choroby. Aby podkreślić znaczenie przyjmowania o czasie kolejnych dawek szczepionek, tegorocznym obchodom Europejskiego Tygodnia Szczepień towarzyszą hasła: „każda dawka się liczy” oraz „szczepienie o czasie ma znaczenie”.

Wracają zakażenia

Wzrost zakażeń, i to nie tylko meningokokami, ale również innymi patogenami, widoczny był już kilka miesięcy temu, gdy w szpitalach dziecięcych zabrakło wolnych łóżek, a poradnie pediatryczne nie były w stanie przyjąć wszystkich małych pacjentów. Lekarze mówią o tzw. efekcie popandemicznym. Obostrzenia, które miały zapobiegać zakażeniom wirusem SARS-CoV-2, istotnie ograniczyły także występowanie innych infekcji, w tym bakteryjnych. Teraz wróciliśmy do normalnego funkcjonowania, do bezpośrednich kontaktów, przestaliśmy nosić maseczki i dezynfekować ręce, więc zakażenia też wracają.

Te wywoływane przez bakterię Neisseria meningitidis (dwoinka zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, meningokok) od ponad dwustu lat stanowią istotny problem kliniczny. Drobnoustrój ów jest jedną z głównych przyczyn zachorowalności i śmiertelności wśród dzieci. Dotychczas wyizolowano kilkanaście serotypów bakterii, z czego chorobotwórcze są serotypy A, B, C, Y, W135. W Polsce dominuje serotyp B, chociaż ostatnio notuje się tendencję wzrostową zakażeń serotypem C.

Neisseria meningitidis kolonizuje jamę nosowo-gardłową. Przenoszona jest ona drogą kropelkową lub przez kontakt bezpośredni.

Trudno rozpoznać

- Objawy na początku infekcji są bardzo mało charakterystyczne i takich pacjentów, u których moglibyśmy chorobę meningokokową rozpoznać w pierwszych godzinach, w poradniach czy szpitalnych oddziałach ratunkowych, jest naprawdę niewielu - tłumaczy dr n. med. Ilona Małecka z Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu oraz Wielkopolskiego Centrum Pediatrii w Poznaniu. - Paradoks polega na tym, że przecież nie każdy, kto ma gorączkę i skarży się na złe samopoczucie, jest zakażony meningokokiem. O wiele częstsze są inne infekcje, choćby wirusowe. Dopiero po kilkunastu godzinach pacjent ma bardziej charakterystyczne objawy, co skłania nas do stwierdzenia infekcji meningokokowej. Niestety, często w tak zwanej postaci „piorunującej” zakażenia, pomoc przychodzi zbyt późno i dlatego zakażenia te wciąż niosą ze sobą stosunkowo wysoką śmiertelność.

Zwykle zaczyna się od gorączki i złego samopoczucia. Po kilku czy kilkunastu godzinach, nawet po obniżeniu gorączki, stan pacjenta się nie poprawia i wtedy na skórze pojawia się charakterystyczna dla zakażenia meningokokami wysypka. Co ważne, test różnicujący każdy może zrobić samodzielnie: wspomniana wysypka ma charakter wybroczynowy i po uciśnięciu nie blednie. Na późniejszym etapie mogą też wystąpić drgawki czy zaburzenia świadomości.

Piorunujący przebieg

- W przypadku podejrzenia inwazyjnej choroby meningokokowej bardzo istotnym czynnikiem, od którego może zależeć przyszłość pacjenta, jest szybkie rozpoczęcie odpowiedniego leczenia - twierdzi dr Ilona Małecka. - Musimy jednak pamiętać, że inwazyjna choroba meningokokowa jest zawsze chorobą ciężką i nawet mimo leczenia może doprowadzić do poważnych powikłań - sepsy lub sepsy z zapaleniem opon mózgowych. Najbardziej jednak obawiamy się zawsze sepsy o przebiegu „piorunującym”, gdy od pierwszych objawów do zgonu pacjenta nie mijają często nawet 24 godziny.

Choroba błyskawicznie doprowadza do niewydolności wielu narządów i mimo stosowania intensywnego leczenia niestety części pacjentów nie udaje się uratować. U osób, którym uda się pokonać chorobę, mogą natomiast pojawić się powikłania zakrzepowo-zatorowe, prowadzące do martwicy. W zależności od jej rozległości, pacjent może stracić palec czy nawet całą kończynę. Tych odległych powikłań może być bardzo dużo i warto wiedzieć, że one mogą ujawnić się po dłuższym czasie, a nie tylko tuż po zakończeniu ostrej fazy choroby.

Nie tylko niemowlęta

Tych wszystkich strasznych rzeczy można uniknąć w prosty sposób: szczepiąc się.

- Tak, jak w przypadku wielu innych chorób, szczepienia są prostą i bezpieczną metodą, która pozwala nam całego tego meningokokowego zagrożenia uniknąć - podkreśla dr llona Małecka. - Trzeba o tym pamiętać i tłumaczyć pacjentom, że mogą z niej skorzystać i w ten sposób ochronić siebie i swoich najbliższych. Dotyczy to głównie małych dzieci, które są najbardziej narażone i u których najczęściej rozpoznaje się inwazyjne zakażenie meningokokowe.

Według zaleceń światowych, ale także tych opublikowanych w ubiegłym roku w Polsce, optymalne byłoby szczepienie niemowląt, bo zakażeń w okresie pierwszego i drugiego roku życia dziecka notuje się u nas najwięcej. Ale tak naprawdę każdy moment naszego życia jest dobry, aby tę profilaktyczną metodę zastosować. Każdy z nas, niezależnie od tego, jak się odżywia, jakie uprawia sporty, ani jak bardzo zdrowo się czuje, może zapaść na inwazyjną chorobę meningokokową. Pacjenci z zaburzeniami odporności są także kandydatami do szczepienia, ale generalnie szczepionka jest najlepszą profilaktyką dla wszystkich: i małych, i dużych.

Niestety, szczepienia przeciw meningokokom nie są w naszym kraju ani obowiązkowe, ani refundowane. Rodzicom starają się pomóc samorządy. W wielu ośrodkach samorządowych prowadzone są programy, w ramach których szczepionki są refundowane lub nawet fundowane. Te akcje szczepień nie wpływają co prawda na epidemiologię meningokokowych zakażeń w całym kraju, bo to moglibyśmy osiągnąć mając szczepienia powszechne dla całej populacji, ale nawet w takich małych społecznościach ma to znaczenie.

Szczepić powinni się też dorośli

Mimo to na świecie spada odsetek zaszczepionych osób. Dotyczy to również Polski.

Z danych PZH wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się dwukrotnie - z 30 tys. w 2017 r. do 61,3 tys. w 2021 r. W pierwszych trzech kwartałach 2022 r. odnotowano 68 789 uchyleń od szczepień wśród dzieci do 19. roku życia.

W związku z tym tegoroczne obchody Europejskiego Tygodnia Szczepień koncentrują się na zachęcaniu społeczeństw do szczepienia dzieci (ale też osób dorosłych) zgodnie z kalendarzem szczepień obowiązującym w danym kraju, do nadrabiania zaległości w szczepieniach, a także do szczepienia się przeciw grypie i COVID-19, zwłaszcza w przypadku osób z grup ryzyka.

- Szczepić powinni się również dorośli - przekonuje prof. dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

W USA oszacowano, że 99 procent zgonów z powodu chorób zakaźnych, którym można zapobiegać dzięki szczepieniom, występuje u dorosłych, nie u dzieci. One w większości są szczepione, a dorośli - nie. W efekcie, z powodu chorób zakaźnych, którym można zapobiegać poprzez szczepienia, w Stanach Zjednoczonych umiera rocznie od 50 do 90 tysięcy osób dorosłych.

Szczepionki dla grupy wiekowej 50 plus

- O tym, że czas przyjąć kolejne szczepienia, osoba dorosła powinna pomyśleć około 50. roku życia, bo wtedy rutynowo zalecane są m.in. szczepienia przeciwko pneumokokom (Streptococcus pneumoniae, bakteria odpowiedzialna za większość pozaszpitalnych zapaleń płuc), półpaścowi. Wkrótce, mamy nadzieję, również przeciw RSV (tzw. wirus syncytialny, odpowiedzialny za zakażenia dróg oddechowych). Po 65. roku życia ryzyko tych zachorowań znacząco rośnie. Wcześniej o szczepieniach powinny pomyśleć osoby z chorobami przewlekłymi układu oddechowego (astma oskrzelowa, POChP) - podkreśla prof. Aneta Nitsch-Osuch.

Dla nich zalecane są zwłaszcza szczepienia przeciwko grypie, pneumokokom i krztuścowi. Inne grupy ryzyka stanowią pacjenci z chorobami przewlekłymi układu sercowo-naczyniowego, ze schorzeniami metabolicznymi (np. cukrzycą), z wrodzoną lub nabytą immunosupresją (np. na skutek leczenia onkologicznego), a także z chorobami autoimmunologicznymi. Występuje u nich zwiększone ryzyko wystąpienia powikłań pogrypowych, zakażeń pneumokokowych oraz półpaśca.

Osoba dorosła powinna przede wszystkim ustalić, czy otrzymała wszystkie wymagane szczepienia w wieku dziecięcym i w razie potrzeby je uzupełnić. Warto wiedzieć, że w programie szczepień ochronnych dzieci mamy dziś więcej szczepionek niż dawniej.

Trzeba też pamiętać, że program bezpłatnych szczepień kończy się w 19. roku życia, kiedy podawana jest obowiązkowo szczepionka przeciwko tężcowi i błonicy. Już wówczas warto ją zastąpić szczepionką zalecaną przeciwko tężcowi, błonicy i krztuścowi. Szczepienie przeciw krztuścowi, tężcowi i błonicy powinno być powtarzane co 10 lat. Poza tym wszyscy powinniśmy pamiętać o szczepieniach przeciwko WZW typu B. Część dorosłych nie skorzystała z nich w wieku dziecięcym, a mogą się przydać w najmniej spodziewanym momencie. Mamy też całą gamę szczepień podróżnych wskazanych dla osób dorosłych.

Nowością jest szczepionka na półpaśca. Najbardziej uciążliwym i bolesnym powikłaniem, które może doprowadzić niektórych pacjentów nawet do prób samobójczych, jest neuralgia półpaścowa - czyli przewlekłe bóle związane z zachorowaniem na półpasiec. Ryzyko zachorowania występuje u osób, które chorowały na ospę wietrzną. Zagrożenie reaktywacją wirusa i pojawieniem się objawów półpaśca dotyczy osób z osłabioną odpornością, przepracowanych i zestresowanych.

Dla kobiet w ciąży

- Szczepienia dla kobiet w ciąży można podzielić na przeciwwskazane do wykonywania, możliwe do wykonania i konieczne do wykonania - tłumaczy prof. Aneta Nitsch-Osuch. Do pierwszej grupy szczepionek przeciwwskazanych należą te, które zawierają żywe, osłabione (atenuowane) drobnoustroje. W ciąży nie szczepimy więc przeciwko odrze, śwince, różyczce, ospie wietrznej czy gruźlicy.

Wśród szczepień możliwych do wykonania są m.in. te przeciwko WZW typu A, B, poliomyelitis, pneumokokom czy meningokokom. Mamy tu także szczepienia poekspozycyjne (np. po ugryzieniu przez zwierzę), które muszą być wykonane w ciąży, niezależnie od trymestru czy tygodnia. Chodzi o tężec i wściekliznę, bo zachorowanie na nie obarczone jest wysokim ryzykiem zgonu. Są też szczepionki możliwe do wykonania w ciąży, gdy zachodzą szczególne okoliczności, np. gdy kobieta wyjeżdża do kraju zachorowań endemicznych danej choroby zakaźnej, a więc szczepienia z zakresu medycyny podróży.

Do rutynowego wykonywania w ciąży zalecane są szczepienia przeciwko grypie i krztuścowi, który jest groźny dla noworodków. Te przeciwko grypie można podawać w każdym trymestrze, z użyciem szczepionki inaktywowanej. Przeciw krztuścowi szczepimy dziecko dopiero w 6. tygodniu życia. Wcześniej nie jest ono chronione, a ryzyko zgonu noworodka z powodu zakażenia krztuścem wynosi 6 procent - to bardzo wysoki wskaźnik. Szczepionkę podajemy pomiędzy 27. a 36. tygodniem ciąży. Chodzi o to, żeby kobieta wytworzyła przeciwciała i przekazała je dziecku. Dzięki temu będzie chronione od pierwszych minut po urodzeniu.

Piąta dawka

- Warto też przyjąć piątą dawkę szczepionki przeciw COVID-19 - zachęca dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw Zagrożeń Epidemicznych.

Na europejskim spotkaniu ekspertów, które odbyło się w marcu br., ustalono, że potrzebne są dawki przypominające. Wiele krajów już zgłosiło te rekomendacje. Szczepienie jest zalecane m.in. osobom z grup ryzyka - są to podobne grupy ryzyka, jak w przypadku grypy czy pneumokoków, a także personelowi medycznemu (odstęp od poprzedniej dawki - 12 miesięcy) oraz kobietom w ciąży (odstęp od poprzedniej dawki powinien wynosić co najmniej 6 miesięcy). W grupie pacjentów spoza grup ryzyka nie zaleca się rutynowego wykonywania tego szczepienia. U dzieci - decyzję w sprawie dawek przypominających pozostawia się krajowym ekspertom w zależności od sytuacji epidemiologicznej.

Eksperci NIZP-PZH podkreślają, że szczepienia dorosłych są tak samo ważne jak szczepienia dzieci. W przypadku wielu chorób zakaźnych nieuodpornieni dorośli są bowiem narażeni na zachorowania i powikłania w większym stopniu niż dzieci.

(tekst powstał po warsztatach Stowarzyszenia Dziennikarzy dla Zdrowia)

ZOBACZ TEŻ: Choroba Parkinsona... istniała już w czasach biblijnych

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki