Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca za granicą to wyzwanie dla całej rodziny. Tęsknota to najwyższa cena, jaką się płaci

Edyta Okoniewska
FOT. EDYTA OKONIEWSKA
Grażyna miała w Polsce swój biznes, jednak kiedy lokalny rynek opanowały sieciówki, nie miała szans. Kasia wyjeżdża, pomimo że pracuje w tzw. budżetówce.

Najtrudniejszy jest pierwszy wyjazd. Chodzi nie tylko o emocje, bo te zwłaszcza na początku sięgają zenitu, ale i logistyczne rozwiązanie wszystkich problemów. Na miejscu najczęściej zostają mężowie, dzieci. Ktoś musi odprowadzić maluchy do szkoły, a ktoś inny zadbać, by nie zabrakło czystych ubrań. Trzeba prosić o pomoc dziadków, czasami ciocie.
Każdego roku do Niemiec, do pracy w farmie, w której uprawiane są m.in. truskawki, wyjeżdża kilkadziesiąt osób z powiatu kościerskiego. Jak przyznają, to nie jest łatwa praca, ale dobrze płatna. Dwa miesiące tam spędzone pozwalają na przetrwanie roku w Polsce.

- Wyjeżdżam do Niemiec od kilku lat - mówi 35-letnia Anna z powiatu kościerskiego (imiona zmienione na prośbę rozmówców). - Bardzo chciałabym mieć stałą pracę w Polsce, ale niestety ofert na rynku brakuje. Najtrudniejsza jest rozłąka z dzieckiem. Podczas pierwszego wyjazdu człowiek zastanawia się, co nas będzie czekać na miejscu, jednak praca na farmie to dla wielu z nas jedyna szansa, by móc godnie żyć w Polsce. Dla mnie ważne jest to, że mogę liczyć na wsparcie rodziców, którzy pomagają, by dom nie stanął kompletnie na głowie podczas mojej nieobecności. To sprawdzian także dla męża, który musi przejąć wszystkie obowiązki.

Grażyna ma 39 lat. Do Niemiec wyjeżdża od 5 lat. Wcześniej prowadziła własny biznes w powiecie kościerskim. Jednak z roku na rok interes szedł coraz gorzej.

- Od kiedy w naszym powiecie zaczęły pojawiać się tzw. sieciówki, było mi coraz trudniej funkcjonować. Niestety ten problem dotknął wielu przedsiębiorców - mówi Grażyna. - Kiedy opłacalność zupełnie spadła, podjęłam decyzję o wyjeździe. Pracując dwa miesiące za granicą, zarobię tyle, ile w Polsce przez cały rok, oczywiście pracując w sklepie. Rozłąka z rodziną jest najtrudniejsza, ale pieniądze motywują. Za każdym razem gdy wyjeżdżam, zadaję sobie pytanie, jak długo jeszcze? Chętnie pracowałabym w kraju, jednak bezrobocie jest ogromne, a dzięki wyjazdom mam za co zapłacić czynsz, uregulować inne rachunki i wystarcza na życie. Praca jest ciężka, bo owoce trzeba zbierać bez względu na pogodę, czy to w deszczu czy to w upale. Jednak kiedy człowiek regularnie wyjeżdża od kilku lat, to wyrabia się już pewien nawyk. Wiemy, po co tam jeździmy.

Kasia ma 33 lata. Na co dzień pracuje w tzw. budżetówce. Wypłata jest na czas, praca osiem godzin. By móc pracować za granicą, korzysta z urlopu bezpłatnego.

- Każdy z nas wyjeżdża dla pieniędzy - mówi 33-latka. - To oczywiste. Comiesięczna wypłata w kraju wystarcza na skromne życie, ale remonty, czy jakiekolwiek inwestycje, nie wspominając o oszczędnościach, to już zupełnie inna sprawa. Póki co, planuję wyjeżdżać tak długo jak to będzie możliwe.

Bywa, że do pracy w Niemczech wyjeżdżają małżeństwa.

- Mamy dorosłe dzieci i taki wyjazd nie jest dla nas żadnym problemem - mówi Marek. - To dla nas duży zastrzyk gotówki. Żona wyjeżdża dwa razy w roku, a ja raz. Dzięki temu było nas stać, aby wyprawić wesele córce, zrobić kilka remontów, a teraz czeka nas jeszcze pomoc w zorganizowaniu wesela synowi.
Pan Marek pracuje w branży budowlanej. Jest przyzwyczajony do ciężkiej pracy.
- Chcielibyśmy jeszcze pomóc dzieciom - dodaje Marek. - Dlatego jak na razie nie myślimy o tym, by rezygnować. Byle zdrowie dopisało.

Ci, którzy wyjeżdżają, wiedzą że na specjalne rozrywki nie ma co liczyć. 10-godzinna praca w polu zabiera mnóstwo energii.

- Zaczynamy dzień o 5 i pracujemy do 12.30 - mówi Grażyna. - Do godz. 16 mamy przerwę i dalej ruszamy w pole. Po pracy spotykamy się w grupkach, siadamy na tarasie, rozmawiamy, śmiejemy się.

Jak podkreślają ci, którzy wyjeżdżają, za granicą poznaje się prawdziwe charaktery. Bywa, że na obczyźnie najlepszy przyjaciel zawodzi, a osoby, których w kraju nie darzyło się sympatią, okazują się do rany przyłóż.

- Świętujemy swoje urodziny, imieniny, czy też inne ważne wydarzenia, ale obowiązują też pewne zasady - dodaje Anna. - Nie ma żadnego alkoholu.

Wśród osób, które wyjeżdżają są zarówno kobiety, jak i mężczyźni, bezrobotni, studenci, ale także ci, którzy mają stałe zatrudnienie w Polsce. Jedni pracują na to, by móc spokojnie żyć w kraju, inni chcą zmienić samochód, jeszcze inni przeprowadzić remont mieszkania.

- Tu na miejscu każdy ma jasno wyznaczony cel i dzięki temu nie skupiamy się na trudach codziennej pracy, ale na efektach, jakie dzięki niej będziemy mogli osiągnąć - podsumowuje Kasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki